Druga kolejka na zapleczu Ekstraklasy obfitowała w dużą ilość bramek, zwrotów akcji i emocji. Jak zaprezentowały się poszczególne drużyny i zawodnicy? Podsumowanie 2. kolejki Betclic 1. Ligi.
Znicz Pruszków 4:5 Stal Mielec
Spotkanie w Pruszkowie to bez wątpienia ozdoba drugiej serii gier Betclic 1. Ligi. Obie drużyny przystępowały do tego spotkania bez punktów, czy choćby gola na koncie. Głód na bramki był zatem ogromny, co widać było podczas meczu.
Pierwsze trafienie padło w 17. minucie. Bramkarz Znicza Kacper Napieraj popełnił fatalny błąd podając piłkę wprost pod nogi Jošta Piška na polu karnym. Słoweniec skrzętnie to wykorzystał i otworzył wynik spotkania.

Dwadzieścia minut później wspaniałą asystą popisał się Adrian Kaźmierczak. Piłkarz Znicza zagrał fantastyczną górną piłkę do Pawła Moskwika. Futbolówka przeleciała przez całą linię obrony i dotarła do 33-latka, a ten strzałem pod poprzeczkę doprowadził do wyrównania.
Remis nie utrzymał się długo — przed zakończeniem regulaminowego czasu, zamieszanie w polu karnym wykorzystał Adrian Bukowski. Środkowy obrońca Stali dostał piłkę pod nogi i niemalże wturlał ją do bramki. Przyjezdni schodzili do szatni ze skromnym prowadzeniem.
W 51. minucie gospodarze ponownie doprowadzili do remisu. Vladyslav Okhronchuk popisał się świetną indywidualną akcją i nawinął jednego z obrońców Stali w polu karnym. Piłka odbiła się od jednego z piłkarza gości i trafiła pod nogi Michała Boreckiego. Były zawodnik Arki Gdynia uderzył z półwoleja, nie dając żadnych szans bramkarzowi.
Stal Mielec w 68. minucie zdobyła kolejną bramkę po błędzie bramkarza gospodarzy. Jošt Pišek dograł piłkę z dwudziestego metra na pole karne, a Kacper Napieraj rzucił się i niefortunnie wypiąstkował piłkę. Trafiła ona pod nogi Macieja Domańskiego, który technicznym, podkręconym strzałem przelobował obrońców, dając prowadzenie gościom.

Piłkarze obu ekip nie zwalniały tempa i konstruowały kolejne okazje bramkowe. W 77. minucie po mierzonym dośrodkowaniu Radosława Majewskiego piłkę głową w krótki róg bramki skierował Dominik Sokół. Nie został odpowiednio upilnowany przez defensora Stali i wywalczył wynik 3:3.
Cztery minuty później goście prowadzili 4:3. Po dośrodkowaniu Alejandro Dieza z prawej strony piłka odbiła się od nogi obrońcy Znicza i dotarła do Mario Losady. Hiszpański napastnik wbił futbolówkę do siatki z najbliższej odległości.
Golkiper gospodarzy nie miał dobrego dnia, popełnił… trzeci duży błąd w tym spotkaniu, co skutkowało zmianą wyniku na 3:5. Jošt Pišek skompletował dublet. Tym razem Słoweniec uderzył z rzutu wolnego z trzydziestego metra. Strzał był skierowany w środek, lecz Kacper Napieraj źle się ustawił do piłki i mając ją na rękawicach, niemal wbił ją sobie do bramki.
W trzeciej minucie doliczonego czasu gry Znicz zdobył bramkę na 5:4, jednak piłkarzom z Pruszkowa nie udało się już zremisować. Dośrodkowanie po ziemi Tymona Proczka wykorzystał strzałem z pierwszej piłki w krótki róg Radosław Majewski. Gospodarze przegrali po błędach swojego bramkarza, który bez wątpienia był najsłabszym ogniwem w tym spotkaniu. – Sebastian Pietras
Wisła Kraków 5:0 ŁKS Łódź
Obydwie ekipy przystępowały do tego spotkania z kompletem punktów i bez straty bramki. Mecz zapowiadał się niezwykle ciekawie.
Już w 17. minucie ekipa z Krakowa objęła prowadzenie. Dośrodkowanie Juliusa Ertlthalera z rzutu wolnego w pobliżu chorągiewki, pięknym strzałem głową wykończył Frederico Duarte.
Nie minęło pół godziny, a było już 2:0 dla gospodarzy. Efektowną akcję indywidualną przeprowadził Maciej Kuziemka. 19-latek zszedł z prawego skrzydła do środka, wymijając po drodze trzech piłkarzy gości i ostatecznie celnie dośrodkował na głowę Duarte, który zdobył swojego drugiego gola w tym spotkaniu.
Sto dwadzieścia sekund później kibice ekipy z Krakowa ponownie mogli wstać z krzesełek i oklaskiwać bramkę swojej drużyny. Marc Carbo odebrał piłkę na polu karnym obrońcy łódzkiej drużyny, wycofał ją do Mariusza Kutwy, a ten podkręconym strzałem z dystansu pokonał bramkarza przyjezdnych.
33 minuty potrzebował Frederico Duarte by skompletować hat-tricka w tym spotkaniu! Znakomite podanie zewnętrzną częścią stopy z połowy boiska posłał Kuziemka, a Portugalczyk przedryblował obrońcę, zszedł do środka z lewej strony i zmieścił piłkę po krótkim rogu bramki. Łódzki zespół leżał na łopatkach i nie miał nic do powiedzenia.

59. minuta to kolejny popis gospodarzy w tym meczu. 19-letni Maciej Kuziemka — najlepszy zawodnik na boisku obok Duarte — otrzymał piłkę z lewego skrzydła, podał ją na polu karnym do Ángela Rodado, a Hiszpan, choć otoczony obrońcami, zdołał oddać strzał i upokorzyć przyjezdnych z Łodzi.
Drużyna ŁKS-u miała jeszcze sytuacje, jednak Wisła ani przez moment nie mogła czuć się zagrożona. Był to prawdziwy koncert krakowskiej ekipy, która nie straciła jeszcze gola w tym sezonie, a na dodatek sama strzeliła ich… aż dziewięć! Bez wątpienia można stwierdzić, że piłkarze Mariusza Jopa będą w tym sezonie murowanym kandydatem do awansu do Ekstraklasy. – Sebastian Pietras
Stal Rzeszów 1:2 Śląsk Wrocław
Mimo rozsądnej polityki transferowej, odnalezienie się w nowym środowisku przez spadkowicza z Wrocławia, może być trudniejsze, niż zakładano. Nie ujmując niczego 8. zespołowi Betclic 1. Ligi z minionego sezonu, rezultat spotkania mógłby być zupełnie inny, gdy nie… Marko Dijakovic.

Drużyna gości weszła w mecz z dużym animuszem. Już w 2. minucie Patryk Sokołowski próbował sprawdzić, w jakiej dyspozycji jest Marek Kozioł. Bramkarz Stali spisywał się bez zarzutu, mimo wzmożonej aktywności piłkarzy Śląska w jego polu karnym. Gdy dominacja przyjezdnych zdawała się przybierać na sile, wszystko posypało się w 18. minucie. Jonathan Junior był bliski przyjęcia zagranej górą piłki i wyjścia sam na sam z Michałem Szromnikiem. Do porzucenia swojego planu zmusił go obrońca Śląska – Marko Dijakovic. Austriak złamał przy tym przepisy, ciągnąć za koszulkę napastnika Stali, który runął na murawę. Odpowiednie zinterpretowanie sytuacji przez sędziego zajęło kilka minut, ale po analizie VAR zdecydował się ukarać 23-letniego stopera czerwoną kartką.
Obraz gry zmienił się diametralnie, a problemy Śląska zaczęły się piętrzyć. W 25. minucie na korzyść gospodarzy został odgwizdany rzut karny. Jonathan Junior pewnie wykorzystał swoją szansę i otworzył wynik spotkania. Gospodarze zaczynali poczynać sobie coraz śmielej, czego efektem była kolejna zdobycz bramkowa, jednak po chwili anulowana z powodu spalonego.

W 32. minucie odpowiedzialność na swoje barki wziął Piotr Samiec-Talar, który wywalczył rzut karny dla Śląska. Okazji do wyrównania nie zmarnował Serafin Szota, mimo że bramkarz rywali dobrze przeczytał jego intencje.
Pozostała część pierwszej odsłony upłynęła pod znakiem dominacji Stali Rzeszów. Po przerwie niewiele się zmieniło. Naprawdę bliski podwyższenia prowadzenia był Sebastien Thill, ale jego efektowny strzał finalnie odbił się od słupka. Śląsk spychany był do – chwilami wręcz rozpaczliwej – defensywy, aż Stalowcy w końcu dopięli swego. W 57. minucie Szromnika pokonał młody Szymon Łyczko.
Grający w osłabieniu – choć nadal zdeterminowany – Śląsk próbował kolejnych zrywów, lecz na drodze do wyrównania stawały problemy z wykończeniem. Chęci walki o podział punktów w tym spotkaniu podopiecznym Ante Šimundžy odmówić nie można, ale tego dnia było to poza ich zasięgiem. – Maciej Kusztelski
Puszcza Niepołomice 1:1 Pogoń Grodzisk Mazowiecki
W pierwszej serii gier podopieczni Tomasza Tułacza zremisowali na swoim stadionie 1:1 z Ruchem Chorzów. Natomiast beniaminek z Grodziska Mazowieckiego wygrał w premierowej kolejce ze Stalą Rzeszów 2:1. Obie ekipy były rządne kolejnych punktów… do czego finalnie doszło.
Pierwsza bramka padła po samobójczym trafieniu zawodnika gości. Akcja zaczęła się od dogrania na pole karne do Kacpra Śmiglewskiego, który nie trafił w piłkę przy próbie strzału. Później wydawało się, że zawodnicy Pogoni oddalają zagrożenie od swojej bramki, jednak Igor Korczakowski po otrzymaniu piłki, obił ją o swoje nogi i zaliczył stratę. Futbolówkę przejęli gospodarze, trafiła ona do Mateusza Cholewiaka.

Były zawodnik Legii Warszawa uderzył z lewej strony pola karnego, strzał wypiąstkował bramkarz, a Aleksander Gajgier interweniował… na tyle niefortunnie, że wbił piłkę do własnej bramki. Ostatecznie po serii kuriozalnych zagrań gospodarze wyszli na prowadzenie.
Bramka na 1:1 została strzelona przez gości w dosyć nieoczekiwany sposób. Z prawego skrzydła piłkę z lewej nogi dośrodkował Igor Korczakowski, a głową zdołał ją sięgnąć na długim słupku Olivier Wypart. Wydawało się, że po tym strzale z ostrego kąta futbolówka opuści boisko lub przeleci wzdłuż linii bramkowej, jednak wpadła ona do bramki gospodarzy.
W 48. minucie doskonałą sytuację na objęcie prowadzenia miała ekipa z Niepołomic. Po dograniu z prawej strony przez Śmiglewskiego, piłkę próbował wybić Gajgier. Trafiła ona wprost pod nogi Konrada Stępnia, a ten poślizgnął się na murawie i strzał przeleciał nad poprzeczką.
Obydwie drużyny tworzyły sobie jeszcze okazje bramkowe, jednak ostatecznie wynik nie uległ zmianie i mecz zakończył się podziałem punktów. – Sebastian Pietras
Chrobry Głogów 0:1 Polonia Bytom
Z dolnośląskich drużyn Betclic 1. Ligi, to właśnie Chrobry zanotował najlepsze wejście w sezon. Najpierw wysoko wygrali w Opolu, by później… sensacyjnie ponieść porażkę w starciu z bytowskim beniaminkiem.
Z całą pewnością nie było to najbardziej porywające widowisko tej kolejki. Kibice mogli spodziewać się więcej zwłaszcza po bardzo udanej inauguracji sezonu dla obu ekip. Ciekawe szanse kreowali jednak gospodarze, jak i goście. W 11. minucie bardzo pachniało bramką pod bramką Polonii, ale Axel Holewiński stanął na wysokości zadania.

Wynik spotkania już w 15. minucie ustalili przyjezdni. Jakub Apolinarski popisał się fantastyczną centrą z głębi pola, a tą Kamil Wojtyra zwieńczył golem zdobytym głową. Minutę później – w ten sam sposób – próbował odpowiedzieć Sebastian Strózik, ale po jego strzale głową piłka nie zatrzepotała w siatce. Wymiana ciosów nie poskutkowała zmianą wyniku, aż do gwizdka odsyłającego piłkarzy do szatni.
W drugiej części meczu to gospodarze byli stroną dominującą. Wyrównanie wisiało w powietrzu, a jego osiągnięcie wydawało się jeszcze bardziej realne od 73. minuty, gdy – ukarany drugą żółtą kartką – boisko opuszczał Jakub Arak. Przez ostatni kwadrans gra odbywała się niemalże tylko w polu karnym Polonii. Mimo że piłkarze Chrobrego naciskali raz po raz, grający w osłabieniu goście nie dali wbić sobie wyrównującej bramki. – Maciej Kusztelski
Wieczysta Kraków 2:1 Pogoń Siedlce
Beniaminek z Krakowa na inaugurację podzielił się punktami ze Śląskiem Wrocław. Podobnie jak ekipa gości w pojedynku z Polonią Warszawa. W drugiej kolejce trzy punkty pozostały w Krakowie.
Gospodarze szybko ruszyli do ataku. Już w 5. minucie Jacky Donkor zabłysnął umiejętnościami dryblingu i ciekawym podaniem w pole karne, ale nie przełożyło się to na oddanie celnego strzału. Ten padł jednak niepełny kwadrans później, gdy wykonujący rzut rożny Kamil Dankowski znalazł wrzutką swojego kolegę z bloku defensywnego – Dawida Szymonowicza.

Kibice na kolejne wielkie emocje nie musieli czekać długo. W 29. minucie prowadzenie podwyższył Rafa Lopes, a nie byłoby to możliwe, gdyby nie genialne dośrodkowanie Kamila Pestki. Wieczysta później nieco spuściła z tonu, a do głosu doszła drużyna gości. Bramka Antoniego Mikułki była ostrzeliwana notorycznie, ale młody bramkarz błyszczał świetnymi paradami. Uległ dopiero w doliczonym czasie gry pierwszej odsłony, gdy po dośrodkowaniu Szuprytowskiego, głową piłkę do siatki skierował Przemysław Misiak.
Po zmianie stron u piłkarzy Pogoni Siedlce widać było dużą determinację. Bliski wyrównania w 51. minucie był Michał Kołodziejski, ale po jego strzale piłka odbiła się od poprzeczki. Choć obie ekipy kreowały ciekawe sytuacje, to w drugiej części meczu ewidentnie dominowali przyjezdni. Gdyby w lepszej dyspozycji był Karol Podliński, najprawdopodobniej spotkanie zakończyłoby się przynajmniej remisem. – Maciej Kusztelski
Ruch Chorzów 2:1 Górnik Łęczna
W niedzielne popołudnie na Stadionie Śląskim mogliśmy obserwować spotkanie pomiędzy Ruchem a Górnikiem Łęczna. Obie drużyny nie mogły być w pełni zadowolone ze swoich rezultatów w pierwszej kolejce. Apetyty na zdobycie trzech punktów były więc ogromne.
Ekipa z Chorzowa, inaugurująca sezon przed własną publicznością, nie zamierzała zwlekać ze strzeleniem pierwszej bramki. Od samego początku podopieczni Dawida Szulczka grali w bardzo wysokim pressingu, tworząc sobie sytuacje, co szybko zaowocowało golem. W 4. minucie, po perfekcyjnym dośrodkowaniu Piotra Ceglarza z narożnika boiska, bramkę głową zdobył Denis Ventura.
Górnik nie chciał być dłużny i jeszcze w pierwszej połowie stworzył sobie kilka bardzo dogodnych sytuacji. Gdyby nie kapitalny na linii bramkowej Jakub Bielecki, wynik do przerwy mógłby być zupełnie inny. Po przerwie podopieczni Macieja Stolarczyka nadal szukali wyrównującego gola. Wydawało się, że w 58. minucie w końcu dopną swego. Branislav Spáčil — wykorzystując swoją szybkość — przedostał się w pole karne, po czym wyłożył piłkę na pustą bramkę do Dawida Tkacza, który… trafił w słupek!

Jednak – jak to mówią – co się odwlecze, to nie uciecze. W 73. minucie wcześniej wspomniany Spáčil dośrodkował piłkę w pole karne wprost na głowę wbiegającego Bartosza Śpiączki, który wyrównał wynik spotkania.
Gdy wydawało się, że nic więcej się nie wydarzy, w 81. minucie do narożnika boiska ponownie podbiegł Piotr Ceglarz. Piłkarz zagrał mocną, odchodzącą piłkę na dalszy słupek, którą Szymon Szymański zgrał głową do Mateusza Szwocha. 32-letni zawodnik z najbliższej odległości wbił piłkę do siatki, dając Ruchowi pierwsze zwycięstwo w tym sezonie. – Szymon Michalak
Polonia Warszawa 1:2 GKS Tychy
W kolejnym niedzielnym meczu Polonia Warszawa — która w pierwszej kolejce wywiozła zaledwie 1 punkt z Siedlec — tym razem podejmowała u siebie zwycięską w meczu z Miedzią Legnica drużynę GKS-u Tychy. Spotkanie to było widowiskowe, ponieważ obie drużyny grały bardzo ofensywny futbol. Co ciekawe — łącznie w meczu padło 36 strzałów, aż 28 z nich było celnych!
W 18. minucie — po prostopadłym zagraniu głową — do piłki dynamicznie ruszył Łukasz Zjawiński, a po faulu spóźnionego Jakuba Bierońskiego sędzia odgwizdał rzut karny. Chwilę później sam poszkodowany mocnym strzałem w środek bramki, zamienił go na bramkę.
Gospodarze nie cieszyli się długo z prowadzenia. W doliczonym czasie pierwszej połowy, po wrzucie z autu nastąpiło duże zamieszanie w szeregach obronnych Polonii Warszawa. Piłka trafiła wprost pod nogi Marcina Szpakowskiego, który popisał się uderzeniem w samo okienko. Do przerwy rezultat na tablicy wskazywał wynik 1:1.
W 47. minucie goście wykonywali rzut rożny. Dośrodkowywał Bieroński, a dzieła dopełnił Marcel Błachewicz. Gospodarze kreowali kolejne groźne sytuacje, lecz rezultat nie uległ już zmianie. – Szymon Michalak
Odra Opole 2:1 Miedź Legnica
Na koniec drugiej kolejki Betclic 1. Ligi przypadło starcie Odry Opole z legnicką Miedzią. Dla obu drużyn pierwsza seria gier okazała się falstartem, więc determinacji na boisku nie brakowało.
Na pierwszą bramkę w tym spotkaniu nie trzeba było długo czekać. W 13. minucie, po dośrodkowaniu z rzutu wolnego, mocnym strzałem głową prowadzenie gospodarzom dał Filip Kendzia.

Nieco później rzut karny dla gości wywalczył były piłkarz Rakowa – Adnan Kovačević. Jedenastkę bardzo pewnie na gola zamienił Daniel Stanclik. Po 30 minutach gry w Opolu mieliśmy remis.
Zaledwie trzynaście minut później rezultat znów uległ zmianie. Po fatalnym podaniu Jakuba Wrąbla, prezent od legnickiego golkipera wykorzystał Lucas Ramos. W drugiej połowie piłkarze Miedzi Legnica robili naprawdę wiele, aby odmienić losy spotkania, jednak w bramce gospodarzy świetnie spisywał się Adam Wójcik.
W 81. minucie pojawiła się nadzieja dla podopiecznych Wojciecha Łobodzińskiego. Po faulu taktycznym czerwoną kartkę otrzymał strzelec pierwszej bramki i od tej pory Odra musiała grać w dziesiątkę. Wydawało się, że Miedź powoli podnosi się z kolan, jednak wyrównująca bramka Daniela Stanclika – zdobyta po zagraniu ręką – nie została uznana. Goście nie zamierzali składać broni.
W 90. minucie spotkania zamieszanie w polu karnym próbował wykorzystać Gustav Engvall. Podbiegł do piłki, oddał bardzo mocny strzał z woleja i… ponownie świetny w bramce Adam Wójcik sparował piłkę na poprzeczkę! Była to interwencja na wagę trzech punktów, ponieważ legniczanom nie udało się już zagrozić bramce Odry. – Szymon Michalak
Podsumowanie
Druga seria gier na zapleczu Ekstraklasy — podobnie jak wcześniejsza — stała na wysokim poziomie. Na głównego faworyta do awansu wyrasta ekipa Wisły Kraków, która kolejny raz rozgromiła swojego rywala. Oczywiście jest jeszcze za wcześnie, aby cokolwiek zakładać. Tym bardziej, że jest to polska liga, czyli… jedna z najbardziej nieprzewidywalnych rozgrywek na świecie.
CC BY-SA 4.0
Część zdjęć wykorzystanych na tej stronie jest udostępniana na licencji Creative Commons BY-SA 4.0: https://creativecommons.org/licenses/by-sa/4.0/deed.pl