Runda jesienna sezonu 2025/2026: Pogoń Szczecin
Pierwsza połowa sezonu 2025/2026 okazała się dla Portowców czasem zawirowań i odważnych decyzji. Klub, który do tej pory starał się budować stabilny projekt, stanął przed koniecznością przewartościowania kierunku – zarówno kadrowo, jak i organizacyjnie. Pierwsza odsłona tej kampanii była daleka od oczekiwań. Drużyna nie znajduje regularności, tracąc punkty w sposób bolesny, a podjęcie decyzji o zmianie trenera nie odmieniła diametralnie sytuacji. Czy w nowym roku Pogoń Szczecin wypadnie lepiej? Jak należy podsumować rundę jesienną w ich wykonaniu?
Przygotowania Pogoni do sezonu 2025/2026
Alex Haditaghi przejął klub w marcu 2025 roku. Co więcej — przejął go, ratując klub przed nieuchronnym upadkiem finansowym zaledwie 24 godziny przed tym, jak bankructwo i niewypłacalność zagroziły jego istnieniu. To miał być nowy, piękny rozdział. Miała nastąpić natychmiastowa stabilność finansowa, rychłe wzmocnienie składu i podniesienie jakości zespołu Pogoni Szczecin zarówno na arenie krajowej, jak i europejskiej. Droga ku tym górnolotnym celom nie jest jednak usłana różami…

Sezon 2024/2025 Portowcy zakończyli na 4. pozycji w lidze, będąc o krok od zapewnienia sobie udziału w europejskich rozgrywkach. Nie udało się wywalczyć tego przywileju także w Pucharze Polski, gdzie… w finale ulegli warszawskiej Legii. Nowa kampania miała być lepsza, zwieńczona sukcesem.
W ramach przygotowań do niej ekipa ze Szczecina rozegrała 4 spotkania towarzyskie. Ich przeciwnikami byli kolejno: GKS Katowice, Banik Ostrawa, Arka Gdynia i Warta Poznań. Rezultatami były 3 wygrane i jedyna porażka w potyczce z Arkowcami. Zapowiadało się zatem względnie optymistycznie…
Szaleństwo transferowe i utrata gwiazdy zespołu
Największą stratą w ekipie Portowców było odejście ich prawdziwej gwiazdy. Napastnika, który nie tylko był kluczowym zawodnikiem zespołu, ale i najskuteczniejszym egzekutorem w lidze. Efthymios Koulouris w minionym sezonie wystąpił w 37 spotkaniach o stawkę, w których zanotował… 31 bramek i 3 asysty! Zatrzymanie króla strzelców w Ekstraklasie graniczyło z cudem. Istotnie — pod koniec sierpnia odszedł on do Arabii Saudyjskiej, a konkretnie drużyny Al-Ula, która zapłaciła za niego 4 miliony euro.

Z Pogoni odeszło wielu innych piłkarzy. Za sprawą transferu gotówkowego — poza wspomnianym Grekiem — jedynie João Gamboa (Jeonbuk Hyundai), choć za bliżej nieokreśloną kwotę. Nowe barwy bez kwoty odstępnego przywdziali: Benjamín Rojas, Kacper Łukasiak, Mariusz Malec, Marcel Wędrychowski, Rafał Kurzawa, Antoni Klukowski, Olaf Korczakowski oraz Stanisław Wawrzynowicz. Wolnym zawodnikiem został z kolei Łukasz Łęgowski, a wypożyczenie Luizão dobiegło końca.
Ofensywa transferowa Portowców owocowała nie tylko uzupełnianiem składu, ale i ściągnięciem kilku głośnych nazwisk. Pamiętacie chrapkę Haditaghiego na pozyskanie Axela Witsela? 134-krotny reprezentant Belgii wybrał jednak hiszpańską Gironę, ale właściciel dopiął swego i sprowadził dwóch piłkarzy, którzy mieli narobić szumu wokół klubu.
Mowa oczywiście o pozyskaniu Sama Greenwooda za 2 miliony euro z Leeds oraz zakontraktowaniu Benjamina Mendiego. Mistrz świata z 2018 roku zasilił ekstraklasową ekipę z wolnego transferu. Podobnie zresztą jak Hussein Ali oraz Jan Biegański. Kolejne 2 miliony euro zainwestowano we wzmocnienia składu. Wydano: 850 tys. euro na Musę Juwarę (Vejle Boldklub), 500 tys. euro na Rajmunda Molnára (MTK Budapest), 300 tys. euro na Mariana Huja (Petrolul Ploiesti) oraz Morę Ndiaye za 50 tys. euro (Athens Kallithea). Za sprawą spadku Śląska Wrocław, wykorzystano klauzulę w kontrakcie José Pozo i sprowadzono go za jedyne 40 tys. euro. Paul Mukairu został wyciągnięty z duńskiej Kopenhagi za bliżej nieokreśloną kwotę. Do klubu po wypożyczeniu powrócił także Kacper Kostorz.
Rozczarowujące wejście w sezon 2025/2026
Na inaugurację nowej kampanii Pogoń dostała porządny oklep od Radomiaka Radom. Na wyjeździe Portowcy zdołali zanotować zaledwie trafienie honorowe Koulourisa, a sami wyjmowali piłkę z siatki aż pięciokrotnie. Pierwsze punkty Portowcy uzyskali w 2. kolejce Ekstraklasy, gdy gościli u siebie ekipę z Lublina. Gospodarze ze Szczecina zdemolowali przyjezdny Motor aż 4:1. Mathieu Scalet otworzył wynik spotkania, ale Pogoń odpowiedziała dubletem Koulourisa, debiutanckie trafienie zanotował Marian Huja, a później Portugalczyk asystował przy trafieniu Fredrika Ulvestada.
Mimo zastrzyku pewności siebie później podopieczni Roberta Kolendowicza zanotowali fatalną serię. Po triumfie nad Motorem przyszedł czas na podział punktów z Termaliką Bruk-Bet Nieciecza. Gospodarze otworzyli wynik w 18. minucie i dominowali w pierwszej odsłonie. Po zmianie stron ekipa przyjezdnych wyglądała znacznie lepiej, czego efektem była wyrównująca bramka Kamila Grosickiego, która owocowała podziałem punktów ze Słonikami. W 4. serii rozgrywek Pogoń uległa beniaminkowi z Gdyni. Pierwszą bramkę zdobył Danijel Loncar, ale gospodarze zdołali wyrównać jeszcze przed przerwą. Po niej zadali przyjezdnym cios za sprawą trafienia Jakubczyka, które też finalnie zadecydowało o komplecie punktów dla Arkowców.

Wrażenia o kiepskim początku rozgrywek nie zamazała także domowa potyczka z Górnikiem Zabrze. 17 sierpnia na Stadionie Miejskim im. Floriana Krygiera zagościli podopieczni Michala Gasparika. Pierwsza połowa — która nie przyniosła żadnych bramek — wskazywała ewidentnie na przewagę gospodarzy. Po przerwie jednak Górnicy wzięli sprawę we własne… nogi. Liseth, Janza, Sow — w ciągu 10 minut z wyniku 0:0, zrobiło się 0:3. Taki rezultat utrzymał się aż do końcowego gwizdka sędziego. Po pięciu pierwszych kolejkach ekipa ze Szczecina miała na koncie zaledwie 4 punkty.
Walkower w Pucharze Polski i przebłyski w Ekstraklasie
Dopiero w 6. serii ligowych spotkań Portowcy zgarnęli drugi komplet punktów, na Widzewie. W roli gości Pogoń najpierw musiała gonić wynik, by doprowadzić do wyrównania, a w drugiej odsłonie zapewnić sobie zwycięstwo. W 86. minucie gola na wagę 3 oczek zdobył młody Adrian Przyborek. Zadanie rywalowi na pewno ułatwiła czerwona kartka, którą w 66. minucie obejrzał Sebastian Bergier.
Na zakończenie sierpnia w Szczecinie gospodarze podejmowali Raków Częstochowa. Piłkarze Marka Papszuna wracali wówczas do domu z podkulonymi ogonami, Pogoń zwyciężyła 2:0! Zdobycze bramkowe przyniosła dopiero druga połowa. Najpierw Medalików skarcił Kamil Grosicki, a w doliczonym czasie gry wynik ustalił Paul Mukairu.

Wydawało się, że Pogoń wróciła na właściwe tory. Wrzesień jednak nie przyniósł im choćby punktu w ligowych rozgrywkach. 8. kolejka Ekstraklasy przyniosła komplet punktów Kielczanom po skromnym zwycięstwie 1:0. Po tym spotkaniu z kontraktu został zwolniony dotychczasowy szkoleniowiec — Robert Kolendowicz. Tymczasowym opiekunem zespołu został Tomasz Gregorczyk.
Później — goszcząc u siebie Lechię Gdańsk — klub w posiadaniu Haditaghiego poniósł kolejną porażkę, tym razem z wynikiem 3:4. Na otarcie łez, 3 dni później Portowcy dostali przepustkę do 1/16 finału Pucharu Polski, gdyż ich przeciwnikiem miała być Kotwica Kołobrzeg. Po walkowerze awansowali z automatu, a powrotem do ligowych zmagań miał być bój o punkty w Warszawie. Mileta Rajović, wykorzystując rzut karny na początku spotkania, dał Legionistom komplet punktów.
Po porażce w Warszawie nastał czas na przełamanie i czwarte ligowe zwycięstwo w konfrontacji z Piastem Gliwice. Pierwsze pod wodzą nowego szkoleniowca, którym został Thomas Thomasberg. Gospodarze wyszli na prowadzenie w 40. minucie, by German Barkovskiy zaledwie 3 minuty później doprowadził do wyrównania. W końcówce regulaminowego czasu rzut karny na gola zamienił Kamil Grosicki, czym ofiarował swojej drużynie ogrom radości z triumfu nad śląską drużyną.
Pozytywny przebieg październikowych zmagań
Gdy reprezentacja Polski zmagała się towarzysko z Nową Zelandią, a później walczyła o punkty z Litwą, Pogoń rozegrała spotkanie kontrolne z Wisłą Kraków zakończone wynikiem 3:3.
Drugim spotkaniem pod okiem nowego szkoleniowca była ligowa potyczka z ówczesnym mistrzem kraju — Lechem Poznań. W Poznaniu wynik otworzył Kamil Grosicki, ale w 51. minucie wyrównał Mikael Ishak. Kibice Kolejorza byli pewni zwycięstwa gospodarzy po bramce na 2:1 autorstwa Leo Bengtssona, która padła w… 89. minucie. Punkt na konto Portowców uratował w doliczonym czasie jednak Paul Mukairu — trafiając do siatki na 2:2.

25 października przyniósł Pogoni piąty komplet punktów. Podejmując u siebie świetnie dysponowaną Cracovię, gospodarzom udało się wygrać z wynikiem 2:1. Goście z Krakowa potwierdzali swoją świetną formę, ale choć Filip Stojilković zdobył pierwszą z bramek, to Portowcy finalnie wykazali się większą skutecznością. Najpierw do wyrównania doprowadził Kamil Grosicki, a przed końcem regulaminowego czasu szalę zwycięstwa na korzyść Portowców przechylił jego kolega z Nigerii — Paul Mukairu.
Nakręceni piłkarze Pogoni na koniec października zagościli w Warszawie. Sposobność, by odegrać się piłkarzom ze stolicy za wcześniejszą ligową porażkę oraz przegrany w sezonie 2024/2025 finał Pucharu Polski, wykorzystali wręcz znakomicie. Regulaminowy czas gry zakończył się rezultatem 1:1. W drugiej połowie worek z golami otworzył Kamil Grosicki, ale w 77. minucie odpowiedział Kamil Piątkowski. Zwycięzcę miała więc wyłonić dogrywka. Awans do 1/8 Pucharu Polski przypieczętował Adrian Przyborek. Jego trafienie na 1:2 miało miejsce w… 117 minucie tej rywalizacji.
Seria kiepskich wyników przed końcem 2025 roku
Po wyrzuceniu Legii z rozgrywek krajowego pucharu Pogoń odniosła dwie ligowe porażki. Najpierw mierząc się w Płocku z genialnym beniaminkiem, zanotowali porażkę 0:2. 6 dni później, goszcząc u siebie Jagiellonię Białystok, ulegli jej 1:2. Portowcy mogli jednak mówić o ogromnym pechu. W starciu z Jagą byli stroną dominującą, ale jedynego gola zdobyli po wykończeniu Grosika. Strzałów Pogoń oddała wówczas aż 35, z czego 10 celnych, a ich współczynnik xG wynosił 3.80.

Przełamanie nadeszło w 16. kolejce. Po listopadowej przerwie reprezentacyjnej Pogoń pewnie pokonała Zagłębie Lubin — dominując nad Miedziowymi aż 5:1. Jasmina Buricia pokonywali: Keramitsis, Molnar (dublet), Przyborek oraz Sam Greenwood (wcześniej niewykorzystany rzut karny). Jak się później okazało, były to ostatnie zwycięstwo Portowców w 2025 roku.
Listopadowe zmagania podopiecznych Thomasberga zamykał przegrany 2:0 mecz ligowy w Katowicach z GieKSą. Gospodarze przy piłce byli wręcz sporadycznie, ale wykazali się lepszą skutecznością. Pogoń oddała 27 strzałów, z czego celnych… zaledwie 3. Piłkarze Rafała Góraka podejmowali prób strzałów 3-krotnie mniej, ale 5 razy uderzali celnie, a dwie z prób zakończyły się zdobyczą bramkową. Skuteczność Zrelaka i Nowaka zadecydowała o powrocie Portowców do domu z pustymi rękoma.
Później Pogoń zakończyła swój udział w Pucharze Polski na etapie 1/8 finału, przegrywając starcie z Widzewem 0:1 na własnym obiekcie. Ostatni mecz w tym roku także rozgrywali na Stadionie Miejskim im. Floriana Krygiera, gdzie zremisowali 2:2 z Radomiakiem Radom. Gospodarze optycznie prezentowali się lepiej i na przerwę — po bramkach Greenwooda i Mukairu — schodzili w doskonałych nastrojach. Po zmianie stron goście zdołali doprowadzić do wyrównania i pojedynek zakończył się podziałem punktów.
Analiza formy: kto błyszczy, a kto zawodzi?
Na stan z 7 grudnia, Pogoń znajduje się na 10. miejscu w tabeli — znacznie poniżej oczekiwań. Drużyna uzyskała 6 zwycięstw, 3 remisy i 9 porażek, a jej bilans bramkowy wynosi 28:32.
Jedna z najgorszych defensyw w Ekstraklasie
Na obecną chwilę Portowcy mają jedną z najgorszych statystyk straconych bramek w Ekstraklasie. Za obecny stan rzeczy nie można obwiniać bramkarzy. Valentin Cojocaru — choć zaliczył zaledwie jedno czyste konto — notował około 70% skuteczności interwencji, zaliczył świetny wrzesień, a w meczach z Lechem czy Cracovią był wręcz bohaterem Portowców. Krzysztof Kamiński stawał między słupkami zaledwie 3-krotnie, a jego skuteczność wynosiła około 77%.

Sporo na sumieniu mają z kolei wszyscy piłkarze defensywni. Dość niespodziewanie w tej formacji najlepiej wyglądał Dimitrios Keramitsis, który we wrześniu wywalczył sobie pewne miejsce w składzie. Od meczu z Legią regularnie wybiegał na murawę w wyjściowej jedenastce. Nie bez znaczenia była tu także słabsza dyspozycja jego konkurentów. Danijel Loncar prezentuje się znacznie gorzej niż w minionej kampanii. Marian Huja miewał mecze świetne, jak i fatalne. Zaliczył dwa trafienia i asystę, ale w całej rundzie jesiennej prezentował się ogólnie dość przeciętnie.
Leo Borges poprzedni sezon miał bardzo udany, w tym z kolei rozegrał zaledwie jeden mecz w pełnym wymiarze. Jedynie 6 występów w Ekstraklasie było efektem jego problemów zdrowotnych. Leonardo Koutris pozostaje solidny, ale w kontrze do poprzednich sezonów w Pogoni widoczny jest zjazd formy. Linus Wahlqvist także mocno obniżył loty, obecna dyspozycja Szweda pozostawia wiele do życzenia. Jakub Lis otrzymał dotychczas 3 szanse, których kompletnie nie wykorzystał. Hussein Ali pracuje na miano największego niewypału transferowego Pogoni w letnim okienku. Jego konkurent w walce o ten tytuł, Benjamin Mendy, bardzo długo wracał do „stanu używalności”. 31-letni Francuz zadebiutował dopiero w listopadzie, a w rundzie jesiennej zgromadził łącznie zaledwie 160 minut gry.
To właśnie słaba gra w obronie spowodowała, że Pogoń zajmuje aktualnie 10. lokatę. Do końca roku może spaść jeszcze niżej — nawet na 14. miejsce. Ekipa ze Szczecina straciła bardzo wiele bramek, tyle samo, co… beniaminek, Arka Gdynia. Gorzej wypadają jedynie Lechia Gdańsk i Bruk-Bet Termalica Nieciecza.
Solidni pomocnicy i nieskuteczni egzekutorzy
Sprowadzenie godnego następcy Koulourisa od początku wydawało się zadaniem niezwykle trudnym. Rajmund Molnar występował łącznie w 12 spotkaniach, a jego dorobek to zaledwie 3 bramki. Kacper Kostorz zgromadził ponad 200 minut. Sporadycznie otrzymywał swoje szanse, ale kompletnie ich nie wykorzystał. Podobnie jak Patryk Paryzek, który jest postacią jeszcze bardziej peryferyjną.
Odpowiedzialni za zdobywanie bramek byli więc głównie Kamil Grosicki oraz Paul Mukairu. 37-letni Grosik już piąty rok dźwiga na swoich barkach grę Pogoni, będąc jej najjaśniejszym punktem. Nadal prezentuje doskonałą formę, czego zwieńczeniem było 7 bramek oraz 4 asysty. Nigeryjczyk z kolei zanotował 4 trafienia w 20 spotkaniach, ale nie wystrzegł się spotkań bezbarwnych i zwyczajnie słabych. Podobnie jak Musa Juwara, który miewa przebłyski, ale dotychczas zanotował tylko po bramce i asyście. Adrian Przyborek ciągle się rozwija i zaczyna wzbudzać zainteresowanie na rynku transferowym. 18-latek w pierwszej odsłonie sezonu zdobył 3 bramki i oddał 2 ostatnie podania.

Sam Greenwood spisuje się nieźle, ale z pewnością nie daje jakości, jakiej oczekiwali kibice po tak głośnym transferze. Dotychczas zanotował 2 trafienia i 2 asysty. Fredrik Ulvestad pozostaje solidnym zawodnikiem Portowców, a w 18 występach zanotował tyle samo zdobyczy, co Greenwood.
Szczecińscy kibice z pewnością są zawiedzeni jakością, jaką do drużyny wnieśli Jan Biegański czy José Pozo. Letnie nabytki spisują się słabo i mają ogromne pole do poprawy w drugiej odsłonie. Mor Ndiaye także nie bryluje, choć zdarzały mu się naprawdę udane spotkania. Do tej pory zanotował raptem jedno trafienie i nie ma wielkiego wpływu na grę zespołu. Zawodzi także Kacper Smoliński, który nie wykorzystał otrzymywanych szans. 18-letni Maciej Wojciechowski w Ekstraklasie rozegrał z kolei zaledwie 25 minut.
Pogoń spisuje się słabo i potrzebuje zimowych wzmocnień
Obecna sytuacja klubu nie napawa optymizmem właściciela, piłkarzy ani kibiców. Wszyscy spodziewali się walki o podium i zapewnienie sobie udziału w europejskich rozgrywkach na kolejny sezon. 32-osoba kadry wyceniania jest (wg Transfermarkt) na 23 miliony euro i jest to 7. najwyższa wartość w lidze. Nie jest to może skład, który mógłby walczyć o mistrzostwo kraju, ale z pewnością okupowanie miejsc w dolnej połowie tabeli to wynik znacznie poniżej potencjału.

Pogoń obecnie jest także najmniej polskim klubem w Ekstraklasie. Za jej wyniki w niemalże 80% odpowiedzialni są obcokrajowcy. Pod tym względem ustępują nawet Lechii Gdańsk.
Zespół potrzebuje transferów, które wzmocnią przede wszystkim defensywę. I to nie emerytowanych gwiazdorów, których prime minął lata temu. W ofensywie wygląda to całkiem nieźle, ale klub o tak wysokich ambicjach nie ma prawa tracić tak wielu bramek. Portowców czeka ciężka przeprawa, by w rundzie wiosennej pokazać inne, lepsze oblicze.
