Filip Stojilković – ten piłkarz w ostatnim czasie jest na językach wielu ekstraklasowych ekspertów. Zawodnik zaliczył fenomenalne wejście do naszej ligi – jego liczby mówią same za siebie. W dziesięciu spotkaniach zdobył aż sześć bramek i zanotował asystę! Ten wynik plasuje go na szczycie tabeli króla strzelców i sprawia, że kibice Pasów nie tęsknią już za Benjaminem Källmanem. Czy nowy nabytek Pasów utrzyma tę formę?
Udane początki młodego snajpera
Młody snajper karierę rozpoczynał w szkółce Hoffenheim. Dla drużyny U-19 zdobył sześć bramek w pięciu meczach. Taką grą zapracował sobie na transfer w rodzinne strony, gdzie trafił do Will. Zespół ten grał w drugiej klasie rozgrywkowej w Szwajcarii. Filip zdobył tam osiem bramek oraz zanotował cztery asysty w osiemnastu meczach. Wynik ten imponował, tym bardziej że miał on wtedy zaledwie 20 lat. Szybko zapracował sobie na kolejny transfer, do Sionu, który grał już w Super League, czyli na najwyższym poziomie piłkarskim w Szwajcarii.
Na swoją szansę musiał poczekać. W pierwszej kolejności został wysłany na wypożyczenie z powrotem do niższej ligi, ale tym razem do Aarau, gdzie ponownie pokazał swój kunszt. Piętnaście bramek oraz pięć asyst w 32 występach — takim dorobkiem potwierdził swoje wysokie możliwości.
Dzięki takiej grze mógł w końcu zacząć grać w lepszej lidze, gdzie nie zawodził. W sezonie 2021/2022 zanotował jedenaście trafień w 35 meczach i zaczął budzić zainteresowanie innych większych klubów. W połowie sezonu 2022/2023 za 2 miliony euro trafił do niemieckiego Darmstadt. Strzelec miał okazję spróbować swoich sił w drugiej Bundeslidze. Niestety, właśnie tam złapała go… „zadyszka”.
Problemy w Niemczech
Fani byli bardzo podekscytowani transferem młodego zawodnika. Po przenosinach znacząco spuścił z tonu. Do siatki trafił trzy razy, grając przy tym tylko 765 minut. Był dużym zawodem w oczach kibiców. Menedżer przez gorszą formę zawodnika, wysłał go na ławkę rezerwowych, skąd dostawał około 20 minut na mecz, ale nie pokazywał się z najlepszej strony. Szwajcar po obiecującym początku przygasł.
Jego zespół awansował do Bundesligi, a aktualny gracz pasów miał coraz mniejszą szansę na regularną grę. W sezonie 2023/2024 trafił na wypożyczenie do Kaiserslautern, aby się odbudować.

Niestety również w nowym klubie nie dostawał wystarczająco czasu i rozegrał zaledwie 150 minut, zdobywając jedną bramkę. Jako ciekawostkę można dodać, że poznał on się tam z kadrowiczem Polski -Tymoteuszem Puchaczem. Jak sam określił, od Polaka rzeczywiście biję pozytywna energia… miejmy nadzieję, że obrońca dołoży do niej kiedyś umiejętności.
Filip sezon 2024/2025 spędził na wypożyczeniu w OFK Beograd, gdzie w końcu się odblokował. Zagrał w 26 meczach, a na liście strzelców meldował się siedem razy. Udział w bramce miał wówczas średnio co 160 minut gry. Właśnie po tym udanym sezonie Darmstadt znalazło zainteresowanego kupnem tego zawodnika. Tym zespołem była Cracovia, która kupiła napastnika za pół miliona euro.
Atuty i styl gry Stojilkovića
W tym sezonie Ekstraklasy widać doskonale, jak świetnie Filip wkomponował się w zespół. Z pewnością pomogły mu w tym jego wysokie umiejętności wykończenia akcji. Jest bardzo niewygodnym napastnikiem w sytuacjach podbramkowych. Akcje potrafi skończyć zarówno lewą jak i prawą nogą. Skuteczny strzał główką również nie sprawia mu problemów. Snajper udowadniał także, iż potrafi oddawać groźne strzały z różnych odległości.
W swojej ojczystej lidze nie bał się wejść w pojedynki z obrońcą. Często wychodził z nich zwycięsko i był w stanie wywalczyć lepszą pozycję. Jego prędkość jest dużym atutem w przypadku kontrataków. Napastnik z takimi umiejętnościami, jest bardzo ciężkim zadaniem dla defensywy rywala. Bramkarzom, dzięki wszechstronności Filipa, trudno przewidzieć, w jaki sposób zaatakuje on piłkę.

Pasy korzystają z jego zalet w pełnej krasie. Przykładowo — jego bramka z Legią otworzyła mecz i można było w niej zobaczyć markowe atuty Filipa. Dobre przyspieszenie, wygranie pozycji oraz umiejętne wykończenie akcji. Dołożył on dużą cegiełkę w budowie aktualnej pozycji krakowskiej drużyny. Drugie miejsce z zaległym meczem napawa fanów nadzieją na mistrzostwo. Szwajcar gra na tak wysokim poziomie, że już w tym okienku klub mógł zarobić na napastniku.
Według doniesień Mateusza Janiaka: „Filip Stojilković się nie zatrzymuje (6 goli i asysta w 8 meczach), za to w tygodniu napastnika zatrzymała w składzie Cracovia. Do klubu trafiła oferta za FS – 3,5 mln euro z Emiratów, ale Pasy jej nie przyjęły. Mocny sygnał jak Cracovia urosła, że mogła odrzucić taką kasę.”
Zastępstwo, a może coś więcej?
Przyszedł jako zastępca Källmana, ale jego aktualne występy napawają nadzieją, że Szwajcar może dać drużynie jeszcze więcej. Prezentuje on wysoki poziom i na szesnaście bramek zespołu, napastnik miał swój udział przy aż ośmiu z nich.

W mojej opinii ten zawodnik może osiągnąć wiele w polskiej lidze. Doświadczenie, które zdobył w rodzimych stronach, jest widoczne w grze, bo do końca zachowuje zimną krew w polu karnym. Jego przyspieszenie i wysokiej jakości wykończenie, to połączenie sprawiające ogromne problemy rywalom. Oczywiście zawsze istnieje ryzyko kontuzji, ale co ciekawe — zawodnik w całej swojej karierze nie zmagał się z żadną! Czas pokaże, czy dosięgnie kiedyś takich umiejętności, jak jego idol — Ciro Immobile. Czy Szwajcar to materiał na nowego króla strzelców Ekstraklasy?