fot. LKS Goczałkowice-Zdrój

Klaudiusz Mazur to 22-letni bramkarz, który przez trzy ostatnie sezony dzielił szatnię m.in. z Łukaszem Piszczkiem. W barwach LKS Goczałkowic-Zdroju opuścił zaledwie… jedno spotkanie. Jego wysoka forma i regularność zaowocowały sportowym awansem – od sezonu 2025/2026 będzie strzegł bramki pierwszoligowej Polonii Bytom. Jakie doświadczenia wyniósł z lat spędzonych u boku 66-krotnego reprezentanta Polski?

Odkąd dołączyłeś do LKS Goczałkowic-Zdroju, od razu stałeś się jednym z filarów drużyny – w trzy sezony rozegrałeś 101 z 102 możliwych ligowych spotkań, notując aż 29 czystych kont. Kiedy poczułeś, że to najwyższy czas, by postawić kolejny krok w karierze?

W Goczałkowicach klub rozwijał się bardzo dynamicznie – podobnie jak zawodnicy. Mimo że graliśmy w III lidze, poziom piłkarski stale rósł. Oczywiście, miałem z tyłu głowy myśl, że poradziłbym sobie w wyższej lidze, ale nie spieszyłem się z odejściem.

Czas na zmiany w końcu nadszedł – zostałeś zawodnikiem Polonii Bytom. Zdaniem menedżerów, trenerów bramkarzy, z którymi dotychczas pracowałeś, a przede wszystkim Twoim własnym… gdzie sięga piłkarski szczyt Klaudiusza Mazura? Masz zamiar wywalczyć powrót do Zabrza i przejąć status pierwszego bramkarza Górnika, czy może celujesz w ligę zagraniczną?

Na razie chcę zadebiutować na boiskach Betclic 1. Ligi. A co dalej? Wiadomo – każdy ma marzenia i cele. Nie wiem jeszcze gdzie, ale na pewno chciałbym zagrać w europejskich pucharach.

A wymarzony klub Klaudiusza Mazura?

FC Barcelona, oczywiście.

fot. LKS Goczałkowice-Zdrój

Spędziłeś w Goczałkowicach trzy lata. W zespole mieliście piłkarzy z niezłym bagażem doświadczeń, jak na ten poziom rozgrywkowy: Płonka, Rostkowski, Kiklaisz – wszyscy zaliczyli występy w Ekstraklasie. Michał Fidziukiewicz kilkukrotnie załapał się nawet do młodzieżowych reprezentacji Polski. Który z kolegów z drużyny, pomijając oczywiście Łukasza Piszczka, zrobił na Tobie największe wrażenie przez te trzy sezony?

Tak, wielu zawodników przychodzi do Goczałkowic z dużym doświadczeniem. To bardzo cenne, bo od każdego z nich można się czegoś nauczyć. Trudno mi jednak wskazać jednego konkretnego – i nie chodzi o to, że nie chcę rzucać nazwiskami. Po prostu naprawdę wielu piłkarzy w klubie prezentuje wysoką jakość i ciężko dokonać wyboru.

A o młodzieży powiesz pewnie to samo? Czy wypatrzyłeś tam może drugiego Łukasza Piszczka i możesz zdradzić jakieś nazwisko?

Moim zdaniem większość młodych zawodników w Goczałkowicach ma naprawdę duży potencjał. Nie chciałbym nikogo wymieniać, bo wiele razy przekonałem się, że to właśnie ci mniej oczywiści potrafią zaskoczyć i zrobić największy postęp.

Skoro już kilkukrotnie zahaczyliśmy temat Łukasza Piszczka, na pewno nie będzie dla Ciebie zaskoczeniem, że chciałbym Cię o niego dopytać. Co czułeś jako niespełna 20-latek, wiedząc, że przychodzisz do klubu, w którym będziesz dzielił szatnię z 66-krotnym reprezentantem Polski?

Byłem niesamowicie podekscytowany, że będę mógł uczyć się od kogoś takiego jak Łukasz Piszczek – obserwować, jak pracuje na co dzień, jak funkcjonuje. Przede wszystkim liczyłem na cenne rady z jego strony.

To jak wyglądało Wasze pierwsze spotkanie i co wtedy czułeś?

Tak naprawdę moje pierwsze spotkanie z Piszczem miało miejsce jeszcze na początku mojej przygody w Gwarku Zabrze. Łukasz pojawił się u nas niespodziewanie podczas treningu. Wiadomo – lekki szok był, tym bardziej że nikt z nas nie wiedział, że przyjdzie!

A wracając do Goczałkowic – przeciętny kibic polskiej piłki kojarzy jedynie tyle, że Łukasz Piszczek po zakończeniu kariery w BVB postanowił wrócić do korzeni i pograć jeszcze tam, gdzie zaczynał jako junior. I tyle. Większość osób nie zdaje sobie sprawy, jak funkcjonuje klub na takim poziomie rozgrywkowym. Mógłbyś to zobrazować naszym czytelnikom?

Łukasz pełnił w drużynie podwójną rolę – był zarówno zawodnikiem, jak i trenerem, wspierając nas zwłaszcza w aspektach taktycznych. Goczałkowice funkcjonują na bardzo zbliżonym poziomie organizacyjnym do zespołów z wyższych klas rozgrywkowych. Z roku na rok poprzeczka jest tam zawieszana coraz wyżej.

Muszę dopytać – jak wygląda życie piłkarza klubu na takim poziomie? Czy każdy zawodnik zarabia na tyle dużo, by utrzymać się z samej gry? Jak często odbywają się treningi? Na jak obszerny sztab może sobie pozwolić taka drużyna?

Zazwyczaj trenowaliśmy codziennie, choć niektórzy zawodnicy decydowali się też na dodatkowe jednostki siłowe. Jeśli chodzi o zarobki – sytuacja jest zróżnicowana, ale myślę, że kluczowi gracze są w stanie spokojnie utrzymać się z samej gry. Zespół ma też rozbudowany sztab – liczy on do dziesięciu osób, w tym trenerów, fizjoterapeutów i innych specjalistów.

A jakim liderem był Piszczu na boisku? Bardziej inspirował słowem czy przykładem? Co robił zdecydowanie inaczej niż pozostali? Jak bardzo żył tą drużyną – czy był i wciąż jest w pełni zaangażowany w projekt?

Piszczu – zarówno na boisku, jak i poza nim – często podpowiadał zawodnikom i dzielił się swoim doświadczeniem. Co go wyróżniało? Przede wszystkim potrafił bardzo łatwo przełamywać pressing rywala, a jego zagrania były niesamowicie precyzyjne. Często grał przez dwie linie, a jego dośrodkowania z bocznych sektorów trafiały idealnie „na nos”. Jeśli Piszczu angażuje się w jakiś projekt, to zawsze daje z siebie 110%.

fot. LKS Goczałkowice-Zdrój

Gdybyś miał opisać Piszczka młodemu piłkarzowi, który nigdy go nie widział – co byś powiedział?

To osoba, która naprawdę ma serce do pomagania innym i – z tego, co sam zauważyłem – jest chyba ostatnią osobą, która by kogokolwiek oceniała. Łukasz to prawdziwy filozof piłkarski. Nie raz byłem świadkiem, jak przez całą drogę z Gorzowa do domu rozmawiał wyłącznie o piłce. On po prostu żyje futbolem – i mam tu na myśli przede wszystkim aspekty taktyczne. Trzeba przyznać, że jest także otwarty i przyjacielski – nawet w moim ostatnim meczu, kiedy wygraliśmy puchar, to Łukasz podszedł do mnie i powiedział: „Jeśli już odchodzić, to z pucharem. Ja, jak odchodziłem z Dortmundu, też udało się wygrać.”

A gdybyś miał przekazać kilka słów zachęty dla młodych sportowców z tych okolic – dlaczego warto aspirować do drużyn juniorskich LKS Goczałkowic-Zdroju, a nie innych? Co uważasz za największą zaletę tego projektu?

W Goczałkowicach miałem okazję poznać wielu świetnych trenerów. Infrastruktura i warunki do rozwoju są tam naprawdę na wysokim poziomie, a dodatkowym atutem jest obecność Akademii BVB, która działa na terenie ośrodka.

Aktualnie reprezentacja Polski pozostaje bez selekcjonera. Masz swojego faworyta na to stanowisko? I znając Łukasza osobiście – nie tylko jako piłkarza, ale i kolegę oraz szkoleniowca – czy uważasz, że sprawdziłby się jako asystent w kadrze?

Zdecydowanie. Nie mam konkretnego faworyta na selekcjonera, ale jedno wiem na pewno – Piszczu wniósłby do naszej kadry ogromną jakość i cenne doświadczenie.

W takim razie pozostaje nam czekać na decyzję Cezarego Kuleszy. Czekamy też na Twój debiut w Betclic 1. Lidze i kolejne sukcesy. Wojciech Szczęsny wkrótce będzie musiał Ci ustąpić miejsca między słupkami w Barcelonie, tak?

Wszystko w swoim czasie. Dla mnie najważniejsze teraz to skupić się na sezonie, grać regularnie i pokazać się z jak najlepszej strony. 

Wspieraj nas - udostępnij!

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *