Media obiegła zaskakująca wiadomość: Radomiak Radom nawiązał współpracę z portugalskim gigantem. To nie pierwszy raz, gdy Benfica Lizbona decyduje się na kooperację z polskim zespołem. Ale co tak naprawdę oznacza to dla samego Radomiaka?
Na czym polegają takie współprace?
Zasady współpracy między klubami piłkarskimi zależą w dużej mierze od woli i celów obu stron. Tego typu relacje mogą przybierać różnorodne formy – od partnerstw strategicznych, przez relacje patronackie i filialne, aż po współpracę akademii czy powiązania kibicowskie. Każda umowa jest inna, a jej treść i zakres – unikalne.
W przypadku Benfiki i Radomiaka najprawdopodobniej mamy do czynienia z pięcioletnią współpracą opartą na modelu patronacko-filialnym. Uproszczając, można powiedzieć, że portugalski gigant bierze pod skrzydła mniejszego, ale perspektywicznego partnera z Polski. W praktyce może się to jednak okazać znacznie bardziej złożone…
Jakie korzyści wynikają z takiego układu?

Wyliczanka potencjalnych korzyści dla Radomiaka przychodzi do głowy niemal samoistnie. Oficjalny komunikat klubu podkreśla przede wszystkim dostęp do know-how jednej z najlepszych akademii w Europie oraz możliwość organizacji staży i szkoleń dla trenerów. Obie te kwestie mają znacząco wpłynąć na podniesienie poziomu akademii polskiego klubu, ale i czerpania doświadczenia w zakresie ogólnego zarządzania całym projektem. Dodatkowo klub filialny może zyskać:
- zwiększenie atrakcyjności akademii Radomiaka dla młodych talentów,
- realną szansę na wypożyczenia (darmowe lub o niskich kosztach) utalentowanych zawodników z Portugalii,
- promocję marki Radomiaka poza granicami kraju,
- wzrost prestiżu i wiarygodności klubu w oczach sponsorów i piłkarzy,
- możliwość organizacji meczów towarzyskich z Benfiką – także w Radomiu.
Zadumy natomiast wymaga zrozumienie, co z tej współpracy może mieć Benfica. Powodów do zawarcia tej umowy było przynajmniej kilka:
- chęć rozszerzenia siatki skautingowej na Europę Środkowo-Wschodnią,
- poszukiwanie nowych rynków zbytu dla piłkarzy z akademii Benfiki,
- testowanie własnych modeli szkoleniowych i organizacyjnych na gruntach „peryferyjnych”,
- krok w budowaniu globalnej marki,
- potencjalne korzyści finansowe przy późniejszych transferach zawodników wyłonionych dzięki tej współpracy (w tym prawo pierwokupu),
- możliwość wypożyczania grupy zawodników do jednego klubu na korzystnych warunkach, co ułatwia ich adaptację.
Jak wyglądała wcześniejsza relacja Benfiki z innym polskim klubem?

Poprzednia kooperacja z polską drużyną miała miejsce w latach 2014–2017, a klubem filialnym była wówczas Lechia Gdańsk. Współpraca miała charakter dwustronny – do Biało-Zielonych trafiali piłkarze niemieszczący się w pierwszym składzie Benfiki, a do Lizbony powędrował 19-letni Paweł Dawidowicz za około 2,5 mln euro.
Śladami Dawidowicza mogli pójść również Vanja Milinković-Savić (ostatecznie wybrał Torino) oraz Paweł Stolarski. Z kolei wypożyczony został 17-letni Przemysław Macierzyński, ale nie sprostał oczekiwaniom portugalskich trenerów.
Benfica w tamtym okresie oddelegowała do Lechii także wielu młodych graczy: Kevina Friesenbichlera, João Nunesa, Rudinilsona, Stevena Vitórię, Romário Baldé i Mato Miloša. Nie wszystkie te ruchy okazały się trafione – ale klub z Lizbony zarobił przynajmniej milion euro na sprzedaży Dawidowicza, a Nunes czy Vitória zagrzali miejsce na dłużej i byli solidnymi ligowcami.
Podsumowanie
Dla przeciętnego kibica efekty takich kooperacji bywają niemal niezauważalne, a jednak w naszej rodzimej lidze pojawiają się one coraz częściej. Niedawno Górnik Zabrze nawiązał współpracę z japońskim Vissel Kobe. Akademia Cracovii zacieśniła więzi z włoską Genoą. Irlandzka akademia Polish Eagles została partnerem GKS Bełchatów, a Legia Warszawa wymienia informacje skautingowe z FC Tokyo.
Teraz również włodarze Radomiaka wykonali zaskakujący i – wiele na to wskazuje – bardzo wartościowy ruch. Co prawda szczegóły umowy pozostają niejawne, ale trudno uwierzyć, że polski klub mógłby na tej współpracy stracić. Brawo!