Sławomir Peszko zasłynął nie tylko niezłą jakością piłkarską, ale i specyficznym sposobem bycia. Sięgając po ten tytuł, spodziewałem się niezliczonej liczby anegdot i solidnej dawki śmiechu. Po jej przeczytaniu zostałem jednak z dość smutną refleksją o tym, jak wielu piłkarzy nie wykorzystało w pełni swoich karier przez alkohol, zamiłowanie do imprez i nonszalancki stosunek do swojego zawodu. I zagłębiając się bardziej – jakie miało to przełożenie na wyniki naszej reprezentacji?
Kto powinien sięgnąć po „Peszkografię”?
Autobiografia Sławomira Peszki to tytuł skierowany do szerokiego grona odbiorców. Niemal każdy polski kibic znajdzie w tej książce coś dla siebie. Sławek przez lata zyskał ogromną popularność i sympatię, ale nawet jeśli do kogoś nieszczególnie przemawia jego osobowość – warto sięgnąć po książkę ze względu na mnóstwo ciekawostek i informacji wokół reprezentacji Polski, jak i klubów, w których występował Peszkin.

Wertując kolejne rozdziały, czytelnik może dostrzec różnice w funkcjonowaniu klubów i podejścia do procesu wdrażania nowych piłkarzy. Nie brakuje także kulis współpracy z kolejnymi trenerami czy selekcjonerami reprezentacji Polski.
Wisła Płock, Lech Poznań, 1. FC Köln, Wolverhampton, Lechia Gdańsk, Wisła Kraków oraz Wieczysta Kraków – w każdym z tych klubów Peszko odcisnął swoje piętno. Dzięki „Peszkografii” można poznać wiele anegdot i wspomnień z każdego z tych miejsc.
Recenzja „Peszkografii”
Cenię sobie piłkarzy charyzmatycznych, a samego Sławka odbierałem od zawsze pozytywnie. Jego autobiografię mogłem przeczytać dzięki uprzejmości partnera PolskaGola.Info – LaBotiga.pl. Mimo że niemalże trzy lata po premierze, w przypadku tego wydania, nie ma to żadnego znaczenia.

Autorzy prowadzą odbiorców od początku piłkarskiej przygody Peszkina, przez kolejne kluby i reprezentację Polski, aż po Wieczystą Kraków. Dzięki tej książce można dowiedzieć się, że Peszko ma… cztery nerki czy cierpi na klaustrofobię. Starając się nie zdradzać za dużo, wspomnę, że miewał on wiele gorących momentów z trenerem Stokowcem, Tomaszem Kędziorą, a nawet… Sebastianem Milą.
Jaki warsztat miał Franciszek Smuda i dlaczego Sławek został „Szpaczkiem”? Jak poważne były problemy finansowe Lechii Gdańsk i dlaczego nie wywalczyli choćby europejskich pucharów, gdy w ostatniej kolejce ligowej walczyli o mistrzostwo kraju? Jakim trenerem według Peszki jest Piotr Stokowiec? Kto wraz z nim najwięcej rozrabiał w reprezentacji? Na te i wiele innych pytań odpowiedzi zawarte są właśnie w tej książce.
Myślę, że końcowa refleksja i odbiór całości w dużej mierze uzależnione są od nastawienia czytelnika. Poznałem wiele zakulisowych ciekawostek, kilka kwestii mnie zaskoczyło, a kilka rozbawiło. Wracając jednak do tego, o czym wspomniałem na wstępie – czytając o kolejnych wybrykach samego autora i jego kolegów z reprezentacji Polski – odczułem, że to już nie tylko zabawne anegdoty, lecz pewna przesada, która cieniem może położyć się na karierę samego piłkarza, ale co gorsza – i na grę całej reprezentacji Polski.
Alkoholowych afer z udziałem Peszkina było całkiem sporo, ale gdy poruszane były te wokół kadry, czułem momentami lekki niesmak. Nabrałem przekonania, że gdyby reprezentanci Polski podchodzili do swojego zawodu z większą powagą i profesjonalizmem – zapewne zaszliby znacznie dalej, nie tylko indywidualnie, ale i jako cała drużyna.

Najważniejsze, by książka nie była smętna i nudna. Ta z pewnością do takich nie należy – emocji nie brakuje od pierwszego do ostatniego rozdziału. Każdy polski kibic może z niej wyciągnąć wiele ciekawych informacji, a także dokładnie poznać (nieco podkoloryzowany) przebieg piłkarskiej kariery Sławka Peszki.
Mankamenty „Peszkografii”
Szczerze – nie obyło się bez kilku mankamentów, od drobnych jak kilka literówek w tekście, po nieco bardziej irytujące, które utrudniają odbiór. Osobiście preferuję chronologiczne przechodzenie przez kolejne rozdziały, a w tej książce płynność jest nieco zakłócona. Czytelnik może być czasami zdezorientowany przez przeskoki czasowe. Galerie zdjęć umieszczone zostały w zupełnie losowych fragmentach książki i bez powiązania bezpośrednio z treścią. Mogłyby pojawiać się zatem np. między rozdziałami, a nie wplecione w tekst – co dodatkowo wybija czytelnika z rytmu.
Czy książka jest warta polecenia?
Nie jest to arcydzieło literackie, ale z czystym sumieniem książkę mogę polecić każdemu sympatykowi polskiej piłki. Jeśli ktoś lubi Peszkina – jest to pozycja wręcz obowiązkowa. Na brak „mięsa” nie można narzekać, więc warto po nią sięgnąć z uwagi na zawarte treści wokół reprezentacji Polski czy klubów w których grał Peszkin. W mojej ocenie: 7/10 – co jest wynikiem naprawdę dobrym.
Książka do nabycia na stronie internetowej naszego partnera LaBotiga.pl. Z kodem: polskagola10 nabędziecie ją z 10% zniżką!