Sympatycy stołecznego klubu nie mają w ostatnich latach wielu powodów do radości. Do walki o najwyższe cele potrzebna jest mocna i szeroka kadra. Kibice tracą cierpliwość, a finanse wiszą na włosku. Dotychczas Legia Warszawa transfer dopięła zaledwie… jeden.
Sytuacja Legii jest coraz trudniejsza
Legia Warszawa w ostatnich latach nieszczególnie rozpieszcza swoich kibiców. Nic więc dziwnego, że jej sympatycy – którzy mimo wszystko nadal licznie wspierają swój klub przy Łazienkowskiej – z wielką dozą złości i żalu wypowiadają się o zarządzie z Dariuszem Mioduskim na czele. Główne zarzuty to chaotyczne i nieskuteczne zarządzanie, brak jasnej strategii oraz częste zmiany personalne.
Pokłosiem tych problemów jest także obecny stan finansów Legii. Te są na tyle złe, że ostatnio w klubie pojawiły się opóźnienia w wypłatach wynagrodzeń piłkarzy. Zaległości zostały co prawda uregulowane, ale sytuacja pozostaje alarmująca. Nie bez znaczenia był tu miniony sezon – można wręcz powiedzieć, że olbrzymie pieniądze zostały przepalone.
Na przestrzeni ostatnich 12 miesięcy stołeczny klub wydał na transfery aż… 7 milionów euro! Dla porównania – to więcej, niż wynosi wartość całych składów Arki Gdynia, Piasta Gliwice czy Wisły Płock.
Efekt sportowy? Daleki od oczekiwanego. Owszem, udało się zdobyć Puchar Polski i zaliczyć bardzo udaną kampanię w Lidze Konferencji, ale… zabrakło głównego celu klubu – mistrzostwa Polski. Co więcej, Legioniści zajęli dopiero 5. miejsce w tabeli, tracąc aż 16 punktów do odwiecznego rywala – aktualnego mistrza kraju.
Legia ma dziś najdroższą kadrę w lidze, jednak od czterech sezonów nie przekłada się to na wywalczenie upragnionego tytułu. Wiele wskazuje na to, że zła passa potrwa co najmniej o sezon dłużej…
Czy kibice z Warszawy doczekają się wzmocnień?
Michał Żewłakow ma związane ręce – klub finansowo stoi nad przepaścią. Co prawda w ostatnich tygodniach udało się sprzedać dwóch młodych bramkarzy – Jakuba Zielińskiego i Macieja Kikolskiego – co przyniosło około 1,2 miliona euro, ale ta kwota nie rozwiązuje problemów. Bardzo wiele będzie zależeć od wyników w europejskich pucharach.

Drużyna potrzebuje wzmocnień w każdej formacji, a media wskazują szczególnie na niedobory w środku pola i ataku. Tak – Legii potrzebny jest napastnik, mimo że w poprzednim sezonie sprowadzono trzech, płacąc za nich ponad 2 miliony euro! To dobitnie pokazuje, jakich Legia Warszawa transferów dokonała ostatnio – i z jakim skutkiem…
Wokół klubu nie brakuje plotek transferowych. W kontekście ofensywy trwają rozmowy z Denisem Drăguşem (Trabzonspor) oraz Vladislavem Blănuţą (FC U Craiova 1948). Ta druga opcja wydaje się mało realna – rumuński klub oczekuje za 23-latka aż 5 milionów euro.
W Warszawie rozglądają się także za skrzydłowymi. Capita z Radomiaka wzbudza zainteresowanie również Rakowa Częstochowa, a w Radomiu oczekują za niego miliona euro. Hitowym i bardzo złożonym ruchem mogłaby być wymiana z Besiktasem – Ernest Muci miałby wrócić do Legii, a do Turcji trafiłby Maxi Oyedele. Pojawiło się również zapytanie o Hyun-jun Yanga z Celticu Glasgow. 23-letni skrzydłowy jest wyceniany na 2,5 miliona euro.
Legioniści jedną nogą poza klubem
Sytuację finansową – a co za tym idzie, także możliwości transferowe – mogą poprawić transfery wychodzące. Poza Besiktasem Maxi Oyedele wzbudza zainteresowanie takich marek jak Olympique Lyon czy VfL Wolfsburg. Transfer Polaka mógłby przynieść 6 milionów euro – tyle wynosi klauzula wykupu w jego kontrakcie.

Jeden z najlepszych stoperów poprzedniego sezonu, Steve Kapuadi, również znalazł się na celowniku klubów z zagranicy. Zainteresowanie wykazują Blackburn Rovers i włoskie Torino. Legia oczekuje za niego aż 5 milionów euro. Mniej bolesnym, choć znacznie mniej dochodowym rozstaniem, może być odejście Claude Gonçalvesa, który ma przejść do azerskiego Sabah FK.
Pierwsze wzmocnienie
Jedynym jak dotąd wzmocnieniem przed sezonem 2025/2026 jest zakontraktowanie Petara Stojanovicia. 29-letni prawy obrońca przeszedł do Legii za darmo z FC Empoli, choć poprzedni sezon spędził na wypożyczeniu w Salernitanie (Serie B).

Wszechstronny Słoweniec to etatowy reprezentant swojego kraju. Występował m.in. w NK Maribor, Dinamie Zagrzeb (187 meczów), Sampdorii czy wspomnianym Empoli. Ma też na koncie doświadczenie z Ligi Mistrzów i Ligi Europy – to naprawdę ciekawy transfer, jak na warunki Ekstraklasy. Wiele wskazuje jednak na to, że na kolejne wzmocnienia kibice przy Łazienkowskiej będą musieli jeszcze trochę poczekać.
Bez zbędnego zadęcia, a jednak z treścią – szanuję.Mało który tekst sprawia, że zatrzymuję się na stronie na dłużej – ten się udał. Forma i treść – jedno wspiera drugie. Lubię, gdy autor pisze tak, jakby mówił do jednej konkretnej osoby. Czy planujesz kontynuację w podobnym tonie?
Dzień dobry, dziękuję za miłe słowo. Taki jest mój styl, więc zapewne tak. Pozdrawiam! 🙂