fot. Maciej Gillert

Zbliżający się mecz towarzyski pomiędzy Polską a Mołdawią, będzie jednocześnie oficjalnym pożegnaniem Kamila Grosickiego z grą w biało-czerwonych barwach. To idealny moment, by przypomnieć, jak kluczową postacią był dla reprezentacji na przestrzeni całej swojej kariery.

„Legenda” to nie słowo na wyrost

Występ w tym spotkaniu sprawi, że Grosik wskoczy na czwarte miejsce w rankingu najstarszych reprezentantów Polski w XXI wieku! Zagra z orzełkiem na piersi w wieku 36 lat i 363 dni. Wyżej w tym zestawieniu pozostaną już tylko Jakub Błaszczykowski oraz bramkarze – Jerzy Dudek i Artur Boruc. Choć Robert Lewandowski prawdopodobnie jeszcze w tym roku go wyprzedzi, ten wynik i tak jest absolutnie fenomenalny! Długowieczność Grosickiego to dowód na to, jak ważnym ogniwem naszej kadry był przez lata.

Z 95 meczami w narodowych barwach (wliczając spotkanie z Mołdawią) Kamil zajmie 11. miejsce w historii reprezentacji Polski pod względem liczby występów. Będzie wyżej w rankingu od Wojciecha Szczęsnego i Zbigniewa Bońka, ustępując minimalnie Kazimierzowi Deynie czy Jackowi Krzynówkowi.

fot. Maciej Gillert

Dotychczas Grosicki zaliczył 94 występy, w których zdobył 17 bramek i zanotował 24 asysty. Wcześniej rozegrał także 11 meczów dla reprezentacji U-21 (2 gole, 2 asysty) oraz 7 spotkań dla U-18.

Trzykrotnie grał na Mistrzostwach Europy, dwukrotnie na Mistrzostwach Świata, a także reprezentował Polskę na Mistrzostwach Świata U-20. W piłce klubowej zdobył Puchar i Superpuchar Polski z Jagiellonią Białystok. Dwukrotnie – w latach 2023 i 2024 – został wybrany Piłkarzem Roku w Polsce, a to… wcale nie musi być jego ostatnie wyróżnienie.

Niepokorny początek pięknej historii

Kamil Grosicki jest wychowankiem Pogoni Szczecin. To właśnie w jej barwach zadebiutował w Ekstraklasie 6 maja 2006 roku, w wieku 17 lat, 10 miesięcy i 28 dni, wchodząc z ławki w meczu z Arką Gdynia. W 86. minucie zmienił wtedy Ediego Andradinę i rozpoczął swoją seniorską karierę przed własną publicznością!

W sezonie 2006/07 był już regularnie wprowadzany z ławki. 23 września 2006 roku, w wygranym meczu z Górnikiem Łęczna, pojawił się na murawie w 88. minucie i już cztery minuty później celebrował swoją pierwszą bramkę w Ekstraklasie! Trzy ostatnie spotkania tego sezonu rozegrał nawet w pełnym wymiarze czasowym.

Krótko po ukończeniu 19 lat trafił do Legii Warszawa, która zapłaciła za niego 225 tys. euro. Tam miał szansę grać dość regularnie, dobrze zarabiał, a przy okazji występował także w eliminacjach do Młodzieżowych Mistrzostw Europy U-21. Był to jednak czas, w którym życie prywatne zaczęło wpływać na jego karierę. Jak sam później przyznał, „Warszawa go wchłonęła” – popadł w uzależnienie od hazardu, a jego długi sięgnęły 200 tys. złotych. Całą pensję przegrywał w kasynach, a w klubie odliczał dni do kolejnych wolnych wieczorów. W końcu został wysłany na miesięczną terapię odwykową do ośrodka w Starych Juchach.

W drugiej części sezonu został wypożyczony do szwajcarskiego FC Sion z opcją wykupu. Choć mieszkał na terenie klubowego kompleksu, spóźniał się na treningi, miał dwie kolizje drogowe mimo braku prawa jazdy i nie uczęszczał na opłacone przez klub lekcje językowe. Włodarze FC Sion wykorzystali jego nieuwagę i w ramach zemsty podsunięto mu do podpisu dokument, w którym zrzekł się należnych wypłat do końca roku. W barwach szwajcarskiego klubu wystąpił 8 razy, zdobył 2 gole i zanotował 2 asysty.

fot. Roger Gorączniak

Mimo kłopotów poza boiskiem, jego talent był niezaprzeczalny. Mimo sezonu pełnego zawirowań – w lutym 2008 roku śp. Leo Beenhakker powołał go na zgrupowanie. 2 lutego w meczu towarzyskim z Finlandią zadebiutował w seniorskiej reprezentacji Polski, zmieniając w 80. minucie Marka Zieńczuka. To właśnie wtedy rozpoczęła się jego piękna historia z orzełkiem na piersi…

Przystanek – Białystok

Po powrocie do Legii Warszawa Kamil Grosicki został ponownie wypożyczony – drugą część sezonu 2008/2009 spędził w Jagiellonii Białystok. Szybko stał się tam kluczowym zawodnikiem i jedną z wyróżniających się postaci na tle całej ligi. 

Rok 2009 był jednak czasem zmian nie tylko dla niego, ale i dla całej polskiej piłki nożnej. Po porażce reprezentacji Polski 0:3 ze Słowenią w eliminacjach do Mistrzostw Świata, Leo Beenhakker został zwolniony przez ówczesnego prezesa PZPN, Grzegorza Latę. Grosicki otrzymał powołanie na październikowe zgrupowanie i wystąpił w przegranym meczu z Czechami – już pod wodzą tymczasowego selekcjonera, Stefana Majewskiego.

Przed rozpoczęciem sezonu 2009/2010 Jagiellonia, prowadzona przez Michała Probierza, wykupiła Grosickiego z Legii za zaledwie 110 tys. euro. Choć miał już 21 lat, wciąż sprawiał problemy – podczas okresu przygotowawczego pojawił się na treningu pod wpływem alkoholu. Odmówił badania krwi, co wywołało ogromne oburzenie u trenera Probierza. Szkoleniowiec miał wówczas postawić ultimatum: albo klub rozstaje się z piłkarzem, albo on sam odejdzie.

Ostatecznie obaj zostali w klubie, a Grosicki rozegrał całkiem udany sezon. To właśnie wtedy Jagiellonia z Kamilem w składzie zdobyła Puchar Polski, pokonując w finale… Pogoń Szczecin.

Mimo dobrej dyspozycji śp. Franciszek Smuda nie widział wtedy Grosickiego w swojej koncepcji kadry. Przez cały sezon 2009/2010 nie zagrał w reprezentacji ani jednej minuty, zanotował jedynie dwa występy w kadrze U-21.

Na początku sezonu 2010/2011 Jagiellonia sięgnęła po kolejne trofeum – Superpuchar Polski. Grosicki rozegrał dobrą rundę jesienną, notując 6 bramek i 3 asysty w 15 meczach Ekstraklasy. W trakcie zimowego okna transferowego przyszedł czas na kolejny wyjazd za granicę…

Turecki Sivasspor i walka o status w reprezentacji

Tuż przed 23. urodzinami Kamil Grosicki przeniósł się do tureckiego Sivassporu, który zapłacił za niego 900 tys. euro. To właśnie w Turcji jego kariera klubowa nabrała rozpędu. Miejsce w wyjściowym składzie wywalczył niemal natychmiast, szybko stając się jednym z wyróżniających się skrzydłowych w całej Süper Lig. W Sivassporze spędził ponad trzy lata, notując całkiem niezłe statystyki:

  • 2010/2011: 17 meczów, 5 bramek, 4 asysty
  • 2011/2012: 42 mecze, 7 bramek, 13 asyst
  • 2012/2013: 38 meczów, 3 bramki, 9 asyst

Mimo że jego forma klubowa rosła, w reprezentacji wciąż nie mógł przebić się do roli kluczowego zawodnika. W sezonie 2010/2011 wystąpił u Smudy w siedmiu meczach towarzyskich. Rok później pojawił się na boisku w trzech sparingach oraz zagrał w jednym, ostatnim meczu finałów Mistrzostw Europy – tym bolesnym, przegranym 0:1 z Czechami, który zakończył nasz udział w turnieju. Po Euro 2012 reprezentację objął Waldemar Fornalik, a Grosicki zanotował pod jego wodzą 3 mecze w eliminacjach do Mistrzostw Świata oraz 5 spotkań towarzyskich.

Od debiutu do końca 2013 roku Grosicki uzbierał 23 występy, raptem 3 asysty i ani jednej bramki. Najlepszy rozdział jego reprezentacyjnej historii miał się jednak dopiero rozpocząć…

Adam Nawałka – ojciec sukcesu Grosickiego

fot. Maciej Gillert

Kamil Grosicki w rozmowie z TVP Sport przyznał, że wszystko, co najlepsze w jego karierze, zaczęło się od współpracy z Adamem Nawałką. Początek sezonu 2013/2014 był dla niego trudny – w Sivassporze grał rzadko i jedynie epizodycznie. Zbawieniem okazał się transfer do francuskiego Rennes, które wykupiło go za 800 tys. euro. Z kolei jego pozycję w reprezentacji odmieniło właśnie zatrudnienie Nawałki.

Rok 2014 zapowiadał pozytywne zmiany – szybka adaptacja do poziomu Ligue 1, pewne miejsce w składzie Rennes, 3 asysty na boiskach francuskiej ligi oraz… udział w towarzyskim meczu z Litwą, w którym Grosicki rozpoczął współpracę z Nawałką, notując wówczas nawet asystę.

Sezon 2014/2015 był czasem okrzepnięcia w Ligue 1 – 19 występów, 3 asysty, średnio 44 minuty na boisku. Lepsze statystyki utrudniły także problemy zdrowotne. Mimo przeciętnej sytuacji klubowej, eliminacje do Mistrzostw Europy miał bardzo udane! We wrześniu 2014 roku, w meczu z Gibraltarem, zdobył swoją pierwszą bramkę w kadrze – a właściwie dwie. Od tamtej pory stał się kluczowym elementem zespołu Nawałki – wystąpił w 9 z 10 meczów, strzelił 4 gole (wszystkie w spotkaniach z Gibraltarem) i zanotował 5 asyst, m.in. w starciach z Niemcami, Szkocją czy Irlandią.

Awansowaliśmy wtedy na Mistrzostwa Europy we Francji. Najlepszy rozdział reprezentacyjnej historii Kamila był dopiero przed nami!

Przełomowy sezon 2015/2016

Kluczowy zawodnik Adama Nawałki wystąpił we wszystkich sześciu meczach towarzyskich przed EURO 2016 – zdobywając bramki z Islandią i Czechami oraz notując dwa gole i dwie asysty w spotkaniu z Finlandią.

Kariera klubowa również nabierała rozpędu – to był genialny sezon w Ligue 1. Mimo roli jokera, Kamil miał ogromny wpływ na grę Rennes: 33 występy, 9 bramek, 4 asysty… udział w zdobytej bramce średnio co 118 minut! Trudno uwierzyć, że na swojego pierwszego gola we Francji czekał ponad półtora roku.

fot. Maciej Gillert

A samo historyczne EURO 2016? Zaczęło się nieco zaskakująco – zaledwie 10 minut w wygranym meczu otwarcia z Irlandią Północną. Potem niemal całe spotkanie przeciwko Niemcom (0:0), a następnie 20 minut w zwycięskim starciu z Ukrainą. Z dorobkiem 7 punktów Polacy pewnie awansowali z grupy C do 1/8 finału. Cały kraj znów wierzył w medal – co było nie do pomyślenia od lat.

W 1/8 finału czekała na nas Szwajcaria. W 39. minucie to właśnie Kamil perfekcyjnie dośrodkował, a Jakub Błaszczykowski potężnym strzałem otworzył wynik meczu. Przed końcem meczu Xherdan Shaqiri popisał się fenomenalną przewrotką i doprowadził do dogrywki. O losach awansu zadecydowały rzuty karne. Grosicki nie strzelał – w 104. minucie zmienił go Sławomir Peszko. Polacy wykonali jedenastki bezbłędnie i awansowali do ćwierćfinału!

30 czerwca 2016 – Polska kontra Portugalia. Po drugiej stronie m.in. Cristiano Ronaldo, Nani, Pepe czy Adrien Silva. Ale nie pękaliśmy i to my lepiej rozpoczęliśmy – już w 2. minucie Kamil Grosicki zaliczył asystę przy golu Roberta Lewandowskiego! W 33. minucie wyrównał młodziutki Renato Sanches, trafiając z dystansu. Biało-Czerwoni walczyli dzielnie aż do końca dogrywki, ale w serii rzutów karnych musieli uznać wyższość rywali. Kamil i tym razem nie miał możliwości podejść do jedenastki – w 82. minucie ustąpił miejsca Bartoszowi Kapustce.

To właśnie w 2016 roku – dzięki kreatywności Tomasza Hajty – narodził się „Turbo Grosik”. Najpierw pojawiły się wzmianki na Twitterze, potem hasło zaczęli podłapywać eksperci w studiu, komentatorzy meczów… aż przydomek obiegł całą Polskę! Powstały fanpage’e poświęcone wyłącznie Grosickiemu, kibice na nowo utożsamiali się z reprezentacją, a jednym z największych idoli stał się właśnie on – Turbo Grosik.

Na tych mistrzostwach nie udało się zdobyć medalu. Odpadliśmy z zespołem, który później został mistrzem Europy. Ale Polacy – w tym Kamil Grosicki – wywalczyli coś bardzo cennego: dumę, tożsamość, emocje i wiarę w reprezentację, jakiej nie było od lat…

Turbo Grosik w Premier League!

Sezon 2016/2017 był dla Polaków – po tak udanych mistrzostwach – szansą na wymarzone transfery. Kamil Grosicki najpierw z klasą pożegnał się z Ligue 1 (16 występów – 4 gole, 3 asysty), by w styczniu, za 9 mln euro, przenieść się do walczącego o utrzymanie w Premier League Hull City. Turbo Grosik z miejsca stał się kluczowym zawodnikiem „Tygrysów”. W 15 meczach co prawda nie zdobył żadnej bramki, ale zanotował 5 asyst. Nowy zespół Kamila nie zdołał utrzymać się w najlepszej lidze świata i spadł do Championship.

fot. Maciej Gillert

Jeśli chodzi o reprezentację – Grosicki nadal był jej filarem. Wystąpił w 9 z 10 spotkań eliminacyjnych do nadchodzących mistrzostw świata. Strzelił gole w meczach z Rumunią, Armenią i Czarnogórą, do których dołożył 3 asysty. Awansowaliśmy na kolejną wielką imprezę.

W sezonie 2017/2018 wciąż odgrywał istotną rolę w Hull City. Na zapleczu Premier League rozegrał 37 spotkań, zdobył 9 bramek i zanotował 6 asyst. Drużyna nie radziła sobie najlepiej, ale z pewnością nie można było za to winić Grosika – jego wartość rynkowa sięgała największej w historii – 7 mln euro!

Kamil wystąpił w sparingach z Urugwajem, Koreą Południową i Chile – strzelił gola i dołożył dwie asysty. Apetyty polskich kibiców po Euro 2016 były ogromne – oczekiwali podobnego wyniku na mundialu. Niestety, wróciliśmy do dobrze znanej hierarchii: mecz otwarcia, mecz o wszystko i mecz o honor. Turbo Grosik zaliczył asystę w pierwszym starciu z Senegalem, ale przegraliśmy 1:2. Kolumbia dała nam bolesną lekcję futbolu, wygrywając 3:0, a jedyne zwycięstwo odnieśliśmy – nie bez trudu – w meczu o honor z Japonią.

Zaraz po nieudanym mundialu do dymisji podał się selekcjoner Adam Nawałka. Pod jego wodzą Kamil Grosicki rozegrał 38 spotkań w reprezentacji, zdobył 12 bramek i zanotował 16 asyst. To był zdecydowanie najlepszy okres w jego reprezentacyjnej karierze.

Czy więź między oboma panami była naprawdę wyjątkowa? Potwierdza to nie tylko sam Grosik i jego liczby, ale też słowa Adama Nawałki: „Kamil zawsze oddawał reprezentacji całe serce. Fantastycznie wkomponowywał się w ofensywny potencjał zespołu. Poświęcał wszystko dla drużyny. Dla każdego trenera taki piłkarz to skarb. Nigdy nie marudził, nie narzekał.” – powiedział w rozmowie z Piotrem Dobrowolskim.

Powoływany przez Brzęczka, odstawiony przez Sousę

Współpraca z Jerzym Brzęczkiem układała się całkiem dobrze – Kamil regularnie pojawiał się w składzie reprezentacji, utrzymywał mocną pozycję w drużynie, a nawet kilkukrotnie pełnił rolę kapitana. Problemem była jednak spadająca skuteczność pod wodzą nowego selekcjonera: 20 występów, 5 bramek i 4 asysty. Statystyki wciąż przyzwoite, ale wyraźnie słabsze niż te, do których przyzwyczaił kibiców za czasów Adama Nawałki…

W tym czasie Grosicki notował kolejne solidne sezony na zapleczu Premier League:

  • 2018/2019 – 39 meczów, 9 bramek, 12 asyst
  • 2019/2020 – 42 mecze, 8 goli, 7 asyst (druga część sezonu już jako zawodnik West Bromwich Albion).

Po 2,5 roku pracy Brzęczek został zwolniony. W styczniu 2021 reprezentację przejął Paulo Sousa, który konsekwentnie wdrażał grę w systemie 3-5-2. To właśnie nowa taktyka zaczęła eliminować Grosickiego z kadry. W eliminacjach do mistrzostw świata rozegrał zaledwie 40 minut w trzech meczach – zanotował nawet asystę, ale… występował jako środkowy ofensywny pomocnik.

Jego sytuacja klubowa również nie działała korzystnie… Po awansie West Bromwich do Premier League, Grosicki zagrał tylko w 5 spotkaniach, notując 2 asysty. To był moment, w którym 32-letni skrzydłowy coraz poważniej rozważał powrót do Polski…

Michniewicz, Santos, Probierz – nieprzekonani do Kamila

Paulo Sousa nie wytrwał nawet roku na stanowisku selekcjonera reprezentacji Polski. Jego następcą został Czesław Michniewicz, który – jak się później okazało – popracował mniej więcej tyle samo, co Portugalczyk. I podobnie jak on… ignorował potencjał Kamila Grosickiego.

fot. Marcin Kądziołka

Michniewicz objął kadrę pod koniec stycznia 2022 roku. Jego celem było zwycięstwo w barażach i przygotowanie drużyny do mistrzostw świata w Katarze. W jego planach Grosicki – mimo że miał dopiero 33 lata i wrócił do Pogoni Szczecin, gdzie w Ekstraklasie grał regularnie – był jedynie epizodyczną postacią. W 13 meczach pod wodzą Michniewicza, Grosik uzbierał zaledwie… około 60 minut. I to mimo że reprezentacja nie zawsze grała z trójką obrońców. Możliwe, że problemem nie była tylko taktyka, lecz po prostu zbyt szybkie zepchnięcie Kamila do roli „Atmosferovića”.

Fernando Santos? Poprowadził reprezentację w zaledwie sześciu spotkaniach. Grosickiemu przypadło w nich ledwie… 31 minut. A statystyki piłkarza w tamtym czasie? Sezon 2022/2023: 40 meczów, 13 bramek, 10 asyst, średnio 87 minut na boisku – jako kapitan Pogoni Szczecin.

Michał Probierz? Od momentu objęcia kadry poprowadził ją w 19 spotkaniach. Kamil Grosicki wystąpił tylko w czterech z nich – łącznie spędzając na murawie około… 50 minut. Powołanie na czerwcowy mecz pożegnalny, będzie tym ostatnim w jego karierze…

Podsumowanie

Nic dziwnego, że Kamil Grosicki podjął decyzję o zakończeniu kariery reprezentacyjnej podczas EURO 2024.

Nie był skrzydłowym na miarę dominacji w Premier League. Jego droga była kręta, naznaczona błędami, momentami brakiem profesjonalizmu, ale wywalczył dla nas wiele! Dawał kibicom nadzieję, radość, wiarę i optymizm. Tacy piłkarze zostają w pamięci na długo. I długo jeszcze nie doczekamy się w reprezentacji drugiego takiego Turbo-Grosika!

Nie zasłużył na to, by jego znaczenie dla kadry zostało tak brutalnie zmarginalizowane. Tym bardziej, że w latach 2023 i 2024 był wybierany Piłkarzem Roku w Polsce, a jego forma po powrocie do Ekstraklasy była więcej niż solidna. Sezon po sezonie – regularna gra, liczby, zaangażowanie i charakter.

Niektórych piłkarzy odstawiamy zbyt wcześnie. Zwłaszcza wtedy, gdy ich potencjalni następcy nie gwarantują od razu wyraźnego skoku jakościowego. W końcu mowa o zawodniku, który rozegrał 94 mecze w kadrze, strzelił prawie 20 goli, zanotował ponad 20 asyst i był jednym z bohaterów pamiętnego EURO 2016.

fot. Maciej Gillert

Kamilu, Turbo Grosiku… DZIĘKUJEMY!

Wspieraj nas - udostępnij!

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *